- autor: administrator, 2010-09-03 14:59
-
W sobotę, 28.08 Stal Grudziądz podejmowała na własnym boisku drużynę Węgrowianki Węgrowo w ramach 2. kolejki toruńskiej A-Klasy.
Punktualnie o godz. 17.00 na boisku przy ulicy Sportowców zameldowały się obie jedenastki. Pogoda była idealna do gry w piłkę nożną, jak i do kibicowania, o czym świadczyły wypełnione prawie do pełna trybuny.
Mecz zaczął się od dominacji gospodarzy. „Stalowcy” swobodnie rozgrywali piłkę i długo nie musieli czekać na pierwszą okazję. Piłkę w okolicach środka boiska wyłuskał Bartosz Przyłuski, przejął ją Mariusz Broda, który uruchomił prostopadłym podaniem Łukasza Szmeltera. Ten uderzył z ostrego kąta na bramkę, bramkarz „wypluł” piłkę, jednak zabrakło kogoś, kto mógłby ją dobić. Za drugim razem zawodnikom Stali już się udało. Ponownie Broda uruchomił na skrzydle Szmeltera, ten ściął do środka i pięknym zagraniem wzdłuż bramki wystawił piłkę Marcinowi Dąbrowskiemu. Ten nie miał problemu z umieszczeniem jej w pustej siatce. 1-0. Krótko po tym gospodarze przeprowadzili kolejną udaną akcję. O piłkę na prawej stronie powalczył stoper gospodarzy Tomasz Ziółkowski i wysokim lobem wrzucił ją w pole karne przyjezdnych. Tu na długim słupku znajdował się już Bartosz Przyłuski, który nie zastanawiając się długo uderzył z powietrza piłkę nożycami, a ta wylądowała sobie pod samą poprzeczką. Niebywałej urody bramka zachwyciła cały stadion Grudziądzan. 2-0. Tuż przed przerwą gospodarze wyprowadzili jeszcze jeden składny atak. Dąbrowski zagrał prostopadłą piłkę do Szmeltera, a ten w sytuacji sam na sam strzelił gola.3-0. Do przerwy na murawie istniała praktycznie jedna drużyna. Węgrowianka miała 2 sytuacje jednak fantastycznie interweniował bramkarz gospodarzy, Bartosz Dąbek.
Po przerwie gra trochę bardziej się wyrównała. Stal nie forsowała tempa szanując piłkę. Skupiła się głównie na kontratakach i po jednym z nich padła czwarta bramka. Mariusz Broda otrzymał piłkę na około 16. metrze od bramki rywala, popatrzył jak ustawiony jest bramkarz i zaskoczył go przepięknym „lobikiem”. 4-0. Broda dał o sobie znać jeszcze raz w tym meczu. W zamieszaniu w polu karnym Węgrowianki piłkę uderzał wprowadzony chwilę wcześniej skrzydłowy Damian Gmiński, ta odbiła się od obrońców i spadła jak prezent Brodzie na 5. metrze od bramki. Ten nie omieszkał wykorzystać takiego prezentu i umieścił piłkę w pustej bramce. 5-0. Wynik do końca spotkania nie zmienił się. W 2. połowie na wspomnienie zasługują jeszcze strzał Szmeltera w sytuacji sam na sam obok bramki, oraz drugie „nożyczki” Przyłuskiego, które tym razem wyłapał bramkarz gości. Końcowy wynik 5-0.